Nie jestem pewna od czego powinno się zacząć przy tego typu przeróbkach, jednak obserwując moją Mamę przez kilkanaście lat, kiedy to szyła i przerabiała różne rzeczy, wiedziałam, że najlepszym sposobem będzie założenie sukienki - najpierw normalnie, na prawej stronie, tak, żeby w głowie stworzyć obraz tego jak ma wyglądać, a następnie na lewą - by można było przyczepiać szpileczki w odpowiednie miejsca. Przy okazji odkryłam, że sukienka ma kieszenie (co w sukienkach uwielbiam), więc zwężanie od góry do dołu odpadło, ponieważ bym się ich pozbyła.
Zaznaczyłam długość, która mnie interesowała, oraz zebrałam materiał pod pachami, aż do talii, pamiętając aby po przyczepieniu szpilek ponieść i pomachać rękoma, żeby sprawdzić czy dam radę się w niej swobodnie poruszać. Obcięłam dół sukienki i podłożyłam, przeszyłam przyszpilkowane części, a potem zajęłam się troczkami. Sukienka nadal przed związaniem jest dość spora, ponieważ poza skróceniem dołu, nic z nim nie robiłam. Najtrudniejsze było ogarnięcie wiązania, najpierw po prostu złapałam za nie i przeciągnęłam do tyłu, tworząc kokardkę, ale wtedy na brzuchu, między guzikami tworzyła się dziura, co zdecydowanie nie wyglądało dobrze, a na dodatek, żeby włożyć ręce do kieszeni musiałam ich szukać na pupie... :D
Pomyślałam, że mogę to zrobić inaczej, najpierw przeciągnęłam troki do przodu, a dopiero potem do tyłu i związałam. Kieszenie były prawie tam gdzie trzeba, a dziury już nie było. W efekcie końcowym odcięłam troki, przyszpilkowałam, tak by po przewiązaniu było idealnie i przyszłam.
Sukienka, wymaga jeszcze jednej poprawki, muszę popracować nad zakładkami przy piersiach, ale to już na spokojnie, bo i bez tego wygląda całkiem, całkiem ;)
Pewnie zastanawiacie się jak sukienka wyglądała wcześniej, proszę bardzo - już zaspokajam Waszą ciekawość :)
Bardzo fajna przeróbka. To prawda, ze jak się ma już maszynę to się myśli o przeróbkach :) Ja mam jedną koszulo-sukienkę do skrócenia i się obawiam, czy mi to wyjdzie. Ale po Twoim poście będę już wiedziała jak zacząć :) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńJeśli koszulo sukienka nie kosztowała majątku, to próbuj - myślę, że warto się odważyć :)
UsuńPiękny materiał, nie dziwię się, że dopasowujesz sukienkę do siebie. W życiu nie pomyślałabym, jak się zabrać do takiej przeróbki, krawiectwo u mnie kuleje, a szkoda
OdpowiedzUsuńMateriał też mi się spodobał, do tego łatwo się prasuje, a to lubię :) ja myślałam, że nigdy nie ogarnę maszyny - a jednak ;)
UsuńFajnie wyszło. Lubię takie wzory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😊
Dziękuję bardzo :) Ja też lubię tkaniny z wzorkami :)
UsuńDobrze Ci poszło:)
OdpowiedzUsuńChoć - hi,hi - mogłaś zostawić tak jak było;))
Ty wiesz jak mnie kusiło :D:D:D
UsuńWyszło rewelacyjnie. Miłego tygodnia :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie :)
UsuńWersja przed pokazuje, że zdolna z Ciebie kobieta. Po przeróbce wyglądasz w niej ekstra :-).
OdpowiedzUsuńMonia, dziękuję Ci ślicznie :) Czasem coś mi się udaje :)
UsuńŚwietnie wyszło :)
OdpowiedzUsuńNie do poznania.
Pozdrawiam.
Dziękuję pięknie :)
UsuńBrawo! Na zdjęciach jak na Ciebie szyta :-) Mnie czeka przerobienie plisowanej sukienki na spódnicę :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Plisowanki to chyba duże wyzwanie, więc powodzenia i sukcesu :)
UsuńNormalnie złota rączka :-) Dałaś radę i super wyglądasz :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjne!
Dziękuję pięknie Justynko :)
UsuńHahaha - nieźle wyglądała - dobrze że dałaś jej drugie życie bo średnio się prezentowała ...
OdpowiedzUsuńPs jakoś miałam problem z trafieniem na Twojego Bloga.
Dziękuję :) Gdzieś się zagubił? no ale dałaś radę :*
UsuńWyszło bardzo dobrze! No i piękne zdjęcia. Kiedyś też kupiłam za dużą spódnicę, bo bardzo mi się podobał materiał i przerobiłam na mój rozmiar. To znaczy przerobiła mi siostra, bo ja jeszcze wtedy nie miałam pojęcia o szyciu:)
OdpowiedzUsuńTeraz sama dałabyś radę :) Dziękuję ślicznie :)
Usuń